poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Sierpniowa pielęgnacja i aktualizacja włosów.

5 komentarzy:
Już minęło półtora miesiąca od mojej ostatniej wizyty u fryzjera. Nie wiem jak to minęło, bo wydaje mi się, że wizyta odbyla sie z 2 tygodnie temu :D Od tamtego czasu starałam się dbać o wlosy jak najlepiej, słuchać tego, co do mnie mowią, czy dany produkt im sluży, czy wręcz odwrotnie - szkodzi. Pielęgnacja moich włosow nie jest łatwa i naprawdę dużo siebie wkładam, by uzyskać jak najlepszy efekt. Jednak z tego "efektu" ciągle jestem nie do końca zadowolona, ale o tym za chwilę.

Na początku chcialabym pokazać, jak w sierpniu dbalam o moje włosy. Dodalam kilka dni lipca, żeby nie zostawiać pustej tabelki. Jeśli ktoś jest chętny zobaczyć caaaly spis, to zapraszam to obejrzenia poniższego obrazka! :) (Polecam kliknąć na obrazek i dać lupkę)



Tak to się prezentowało. Moje włosy trudno jest oczyścić i tylko szampony z SLS dają radę. Kilka razy probowałam umyć włosy Facelle, ale efekt nie byl zadowalający i miałam wrażenie, że mam tłuste włosy :(. To w tym miesiącu wypróbowalam olejowanie na mokro pierwszy raz. Jeszcze nie jestem do końca przekonana, bo ciągle to testuję, ale mam wrażenie, że działa na mnie lepiej, niż olejowanie na sucho! :) Dodatkowo, od początku lipca, do połowy sierpnia jakoś bralam tabletki Vitaminum B Compositium. Jak wyglądają teraz moje wlosy? Zobaczcie same:




Eeeh, i co ja mam napisać. Znowu końcowki, znowu zaczynają się przerzedzać. Nie wiem, czy jest to efekt tego, że faktycznie mam cienkie włosy i nigdy nie będę miała prostej linii zbitych końówek. Nie wiem, czy jest to wina tego, że końcówki się podwijają i wychodzi to tak na zdjęciach. Nie wiem, czy jest to efekt tego, że ciągle noszę przedziałek na boku. Lekko ponad miesiąc temu ścięłam ok. 15 cm włosow. Nie może to być efekt mojego zaniedbania.. Nie suszę, nie prostuję, nie krecę włosow. Nie rozczesuję na mokro, śpię w związanych. Oczywiście, włosy mi urosły, nie wiem dokładnie ile, bo nie mierzę ich, ale przyrost sama po sobie widzę, więc chociaż to mnie pociesza.


Nie wiem jak będzie wyglądala moja pielęgnacja we wrześniu. Mam trochę spraw do zalatwienia, trochę lataniny, mam nadzieję, że włosy na tym nie ucierpią! :)

piątek, 28 sierpnia 2015

Zakupy kosmetyczne, sierpień 2015.

12 komentarzy:
Kolejny miesiąc zlecial mega szybko. Niektorzy za kilka dni pomaszerują do szkoly. Ja na szczeście sobie odpoczywam jeszcze troszke. Cale lato przeleciało mi przez palce, nie wiem jak to się stało! Dziś zapraszam na drugie już na moim blogu zakupy. Jeśli udało mi się przetestować produkt, o którym tu wspomne, to dodam 3 słowa od siebie. 

1. Lakier do paznokci GEL 4D Confiture, nr 03 - 4,99zł, drogeria osiedlowa.
Pomalowałam tym lakierem paznokcie raz i bąbelkowal mi.

2. Eyeliner Eveline 2000 Procent - 9,99zł, drogeria osiedlowa.
Ten aplikator jest okropny! Nigdy więcej nie kupię tego produktu.


3. Fitomed, tonik do cery tłustej - 12,90zł, apteka osiedlowa.

4. Facelle Sensitive - 3,99zł, Rossman.

5. Calypso Natural Demake-up Gąbki do demakijażu - 4,99zl, Rossman.
Zmywanie tym cudeńkiem maseczek to już żaden problem! Przy okazji peelingują skórę.

6. Perfecta, Cera Zmęczona, serum intensywnie regenerujące - 2,09zł, Rossman.


7. Pharma Tech, olejek lawendowy - 6,90zł, apteka osiedlowa.

8. Olej rycynowy - 2,90zł, apteka osiedlowa.
Pięknie wzmacnia paznokcie. Aktualnie testuję, jak działa na moją twarz.


9. Revlon Nearly Naked, 130 Shell - 16,99zł, ekobieca.pl

10. Bioluxe, Tonizujący krem na dzień z ekstraktem z zielonej herbaty - 5,49zł, ekobieca.pl

11. Róż do policzków, Freedom Makeup - 4zł, ekobieca.pl
Stanowczo nie mój kolor. Strasznie pyli się ten produkt.


12. Lakier do paznokci, Bell Glam wear, nr 411 - 4,89zl, drogeria osiedlowa.


13. Schauma Nectar Nutrition szampon + odżywka - 8,49zł, Biedronka.


14. Frotki do włosów 12szt (każdy kolor po 3szt) - 2,99zł, Netto.

To wszystko, co udało mi się kupić w tym miesiącu. Niestety, lub stety, mam już plany zakupowe na kolejny miesiąc. Biedny portfel! 

wtorek, 25 sierpnia 2015

Pharma Tech, aromaterapia, naturalny olejek drzewa herbacianego.

4 komentarze:
Moja skóra jest skłonna do wyprysków, a ostatnio szczególnie się to zaostrzyło. Dlatego zaczęłam poszukiwać preparatu, który załagodziłby moje krostki. Jako, iż dopiero zaczynam przygodę z olejkami, to postanowiłam się skusić na produkt, który jest najbardziej naturalny. Zapraszam na recenzję olejku herbacianego.

Opis producenta:

Opakowanie:
Malutka, ciemna buteleczka. Nie wiem czemu, ale zawsze takie małe opakowania uważam za urocze :D Aplikator w postaci kroplomierza, wygodny w użytkowaniu.

Zapach:
Intensywny, ale tego można się spodziewać, bo takim produkcie. Jednak nie jest on jakiś nieprzyjemny, czy odrażający. Mi nie przeszkadza.

Konsystencja:
Tutaj się zdziwiłam, bo jest to dość wodnista konsystencja. Olejek nie jest tłusty.

Cena:
Ok. 7-8zł. 

Dostępność:
Większość aptek.

Opinia:
Tak, jak wyżej napisałam, szukałam produktu, ktory by w jakiś sposob zadziałał na moje wypryski. Olejek stosowałam punktowo. Najpierw nakładałam krem na noc, dałam mu się wchłonąć i dopiero szedł w ruch olejek. Przez ok. 2 tygodnie, naprawdę nie mogłam sie nadziwić, jak produkt ładnie goi to, co mam na buzi. Jeśli mialam na buzi podskórne grudki, to preparat powodowal, że szybciej 'dojrzewały'. Natomiast przy zwykłych krostkach powodował szybsze gojenie. Olejek nie wysuszył mi skóry, ale to może dlatego, że nie stosowalam go solo. Niestety, po pewnym czasie moja buzia przyzwyczaila się do tego produktu i olejek praktycznie nic nie robił już na mojej buzi. Także myślę, że do ciągłego stosowania on się nie nadaje. Jednak, jeśli ktoś ma skórę ogólnie bezproblemową, a wyskoczy mu coś nieprzyjemnego raz, na jakiś czas, to ten preparat może pomóc się z tym uporać. Czasami dodawałam kilka kropel olejku do kąpieli, bo na plecach też mam trądzik, jednak raczej nie zauważyłam żadnego działania. Muszę jeszcze podkreślić, że jak na taką buteleczkę 10ml, to produkt jest wydajny. Używam go już 2 miesiące, gdzie przez jakiś czas stosowalam codziennie, a mam troszkę poniżej polowy buteleczki. Ogólnie polecam ten produkt i myślę, że jest wart wypróbowania.

sobota, 22 sierpnia 2015

Sally Hansen, Complete Salon Manicure, 409 Good to Grape.

12 komentarzy:
Nie jestem zbytnią fanką malowania paznokci. Oczekuję od lakiery, by trzymał się jak najdłużej, bo zmiana koloru co 2/3 dni średnio mi się widzi. Zawsze gdy zmywam lakier, muszę jeszcze spilować paznokcie, naolejować je i dopiero zabieram się za malowanie. Zajmuję mi to około 2h, dlatego tak bardzo nie lubię tego robić. Przechodząc do rzeczy, po dobrych opiniach wyczytanych w internecie skusiłam się na lakier Sally Hansen, Complete Salon Manicure. Zdecydowalam się na kolor 409 Good to Grape, bo w mojej kolekcji brakowalo fioletowego koloru.


Opis producenta:
Lakier Sally Hansen Complete Salon Manicure to wyjątkowy produkt 7w1, który łączy w sobie siedem preparatów w jednej buteleczce z olśniewającym kolorem. Specjalistyczne czynniki wzmacniające połysk powodują, iż paznokcie wyglądają tak, jakby został wykonany na nich żelowy manicure. Przełomowa technologia, która pozwala uzyskać efekt koloru jednocześnie zabezpiecza przed ścieraniem i odpryskiwaniem.

Opakowanie:
Jak moglyscie zobaczyć na zdjęciu wyżej, jest to duuża buteleczka o pojemności aż 14,7ml! Dla mnie to duży plus, nie lubię lakierow, które mają tylko 5ml, bo pomaluję paznokcie 3x i koniec opakowania.
Pędzelek:
Jest on dosyć szeroki, wygodnie się nim maluje, ladnie sunie po paznokciu.

Cena:
Stacjonarnie 30-40zl, w drogeriach internetowych można znaleźć sporo taniej.

Dostępność:
Rossman, Hebe, drogerie internetowe.

Moja opinia:
Zacznę od tego, że kolor bardzo przypadł mi go gustu. Jest to fiolet, który nie wpada ani trochę w róż. Dzięki wygodnemu i dużemu pędzelkowi można szybko pokryć cały paznokieć lakierem. Do uzyskania pełnego krycia wystarczają 2 warstwy. Jedna warstwa dość szybko schnie. Możliwe, że jest to spowodowane tym, że lakier ma, jak dla mnie, trochę za rzadką konsystencję. Gdy za dużo nabierzemy produktu na pędzelek, to może nam się rozlać po skorkach. Jednak, gdy ostrożnie malujemy paznokcie nic takiego nie powinno się stać. Lakier ładnie blyszczy się na paznokciu, jednak ja każdy lakier i tak pokrywam top coat'em. Jeśli chodzi o trwalość to dla mnie jest zadowalająca. Na zdjęciu, ktore znajduje sie poniżej, możecie zobaczyć jak lakier się utrzymywał. Przy 4 dniach, byl delikatny odprysk na kciuku, jednak ja spokojnie jeszcze mogę z takim lakierem chodzić. Pozostale 4 paznokcie trzymaly się bez zarzutu. Po tygodniu już kciuk wyglądal trochę slabo i nadawal się do zmycia. Mimo wszystko taka trwalość lakieru mi w zupełności odpowiada i bardzo jestem z niej zadowolona! :) Mam lakiery, ktore po 3 dniach na paznokciach wyglądają fatalnie. Myślę, że na pewno się skuszę na jeszcze inny kolor z tej serii.

               Dzień malowania:           Po 4 dniach:              Po tygodniu:


Co sądzicie?

czwartek, 20 sierpnia 2015

Bell, HYPOAllergenic, CC Cream Make-Up.

6 komentarzy:
Mam skórę trądzikową, z niedoskonałościami. Mimo to, wolę lekkie podklady, które nie obciążają mojej twarzy. Nie lubię efektu mega tapety i ciastka. Sto razy bardziej wolę mieć wyrownany koloryt i delikatnie prześwitujące niedoskonałości, niż mieć szpachlę na twarzy. Dlatego też, raczej po ciężkie i kryjące podklady nie sięgam. Staram się wybierać te lżejsze. Dziś chcialabym opisać produkt, który przypadł mi do gustu, mianowicie Bell, HYPOAllergenic, CC Cream Make-Up. Ja posiadam odcien 01 Porcelain.


Opis producenta:

Opakowanie:
Mi się bardzo podoba i jak najbardziej jest na plus! Miękki plastik, z dzióbkiem na końcu, idealnie.

Konsystencja:
Dość gęsta, nie jest to produkt lejący.

Cena:
Waha się w okolicach 20zl.

Dostępność:
Z tym raczej nie ma problemów. Szafy Bell są raczej łatwo dostępne. Ja swój produkt dorwalam w Rossmanie.

Moja opinia:
Zbytnio nie wierzę w pielęgnujące zadanie kremów BB/CC. Nawet na tylnej stronie opakowania producent nazywa produkt fluidem. Jednak myślę, że taka formuła jest lżejsza i przyjemniejsza dla naszej skóry. Produkt zaskoczył mnie już po pierwszym użyciu. Mimo,że kolor jest dla mnie zdecydowanie zbyt różowy,, to ładnie on dopasowuje się do skory twarzy. Krycia nie ma rewelacyjnego, ale takie niskie, w kierunki średniego. Koloryt jest wyrównany, drobne niedoskonalości przykryte. Krem CC nie podkreśla suchych skórek. Trwałość jest dla mnie zadowalająca, kilka h spokojnie się utrzyma. Na większe wyjścia radziłabym jednak coś innego. Produkt wymaga przypudrowania, bo świeci się na skórze. Nie zapchał mojej skóry, nie pogorszył jej stanu, więc to jak najbardziej na plus. Ja do niego na pewno powrócę, jednak póki co, szukam typowo żóltych podkładow.

Jeśli znacie jakieś typowo żolte podkłady to piszcie w komentarzach nazwę i kolor. Myślę aktualnie nad Revlonem Nearly Naked, ale nie wiem jak z odcieniem. :)

PS. Wczoraj minął rok odkąd nie korzystam z prostownicy i dbam o włosy. <3

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Moja codzienna pielęgnacja twarzy.

4 komentarze:
Dzisiaj przychodzę z wpisem, który kosztowal mnie trochę pracy. Jak już myślalam, że go skończylam, to okazalo się, że pominęlam kilka kroków i tak w kółko. Tematem dzisiejszej notki będzie moja codzienna pielęgnacja twarzy. Ja nie jestem ekspertem, nie wiem wszystkiego na temat kosmetyków. Jednak takie codzienne, oczywiste produkty postaram się tu zawrzeć. Dodam, że moja skora jest dość dziwna. Niby tłusta, ale sklonna do przesuszeń, z niedoskonałościami. Jeśli jesteście chętne do zapoznania sie z moją pielęgnacją w zwykły dzień, to zapraszam do czytania! :)

1. Zaraz po przebudzeniu się myję twarz żelem Biolaven. Pisałam o nim już na moim blogu. Sprawdza mi się doskonale, delikatnie, ale dokładnie oczyszcza. Jestem z niego zadowolona.

2. Następnie przechodzę do przemycia twarzy tonikiem. Ostatnio kupilam coś nowego, jest to produkt z firmy Fitomed. Nie mam jeszcze o nim wyrobionego zdania, ale na pewno matuje skorę.

3. Kolejnym krokiem jest nałożeniem czegoś pod oczy. w tym wypadku jest to żel Floslek, wersja z rumiankiem. Szybko się wchlania, przez co nadaje się pod makijaż.

4. Pod makijaż stosuję duo z Loreala serum i krem. Serum nie zrobilo na mnie wrażenia i używam, byle zużyć. Natomiat krem jest baardzo fajny. Przyjemna konsystencja, szybko się wchlania, nawilża. Taki codzienniaczek.

5. Przechodzę do wykonywania makijażu i chodzę sobie w nim caly dzień.

6. Czas na demakijaż. Do tej czynności używam płynu micealrnego BeBeauty z biedronki. Moim zdaniem jest niezastąpiony, zmywa to, co ma zmywać, nie podrażnia, delikatnie nawilża i jest tani.

7. Do głębszego oczyszczania buzi używam mydła z Barwy. Zdjecie robione zaraz po kupieniu, stąd czarne tło. Bardzo dobrze oczyszcza, ale nie wysusza tak, jak inne mydła. Lubię je.

8. Teraz ponownie używam tego samego toniku, co wcześniej w celu wyrownania pH skory.

9. Na calą twarz, nie omijając okolic oczu nakładam żel aloesowy z Gorvity. Jest on przyjemny, szybko się wchłania i łagodzi. 

10. Kolejną czynnością jest nałożeniu kremu pod oczy. Tutaj stosuję na zmianę, albo żel z Flosleku, który stosuję pod makijaż, albo maść z witaminą A, która fajnie natłuszcza te okolice.

11. Następnie używam kremu do twarzy. Aktualnie jest to krem z Baikal Herbals, jednak szukam czegoś bardziej nawilżającego.

12. Ostatnim krokiem jest nalożenie na wypryski olejku z drzewa herbacianego. Jest tani, a potrafi zdzialać cuda. Polecam!

Tak wygląda moja cała pielęgnacja. Nie pokazywalam tu maseczek,ani produktow ktorych używam raz na kilka dni. Jest to temat, na oddzielną notkę. Co sądzicie o mojej pielęgnacji? Zdaje sobie sprawdę, że nie jest nic nadzwyczajnego. Jeśli macie mi coś do polecenia, to chętnie poczytam! :)

czwartek, 13 sierpnia 2015

Green Pharmacy, Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych.

5 komentarzy:
Witam ponownie na moim blogu! :)
Zmieniałam dostawcę internetu, stąd moja krotka przerwa w dodawaniu postów. Póki co działa idealnie i mam nadzieję, że nie będę miała już takich problemow, jak były poprzednio. 
Dzisiaj przychodzę z recenzją produktu. Na tapetę biorę Green Pharmacy, Balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych.


Opis producenta:

Skład:

Zapach:
Ziołowy, mi osobiście takie zapachy nie przeszkadzają, przyzwyczailam się do nich.

Opakowanie:
Plastikowe, zamykane na klips. Jak dla nie ten plastik jest trochę zbyt giętki?

Cena:
Ok. 7-8zł.

Dostępność:
Ja kupiłam w Rossmanie, widzialam tez na stronach internetowych.

Moja opinia:
Miałam dwa podejścia do tego produktu. Kupilam go jakoś w październiku/listopadzie. Nakładalam balsam po myciu, tak jak zwykła odżywkę. Jednak nie robił na moich włosach totalnie nic. Tak jakbym tylko umyla włosy szamponem. Pamiętam, że taką wtedy miałam opinię, ale użyłam produktu ze 3-4 razy. Ostatnio zobaczyłam ten balsam w szafce i pomyślałam, że czas w końcu go zdenkować. Używałam go do emulgowania oleju, na jakieś 15-30min przed myciem. Myślałam, że dalej nic nie robi, to chociaż w tej sprawie mi pomoże. Może to głupie co teraz napisze, ale koleżanka zawsze chwali moje wlosy, za to, że są takie miękkie i gladkie. Po użyciu tego balsmu spytala mnie co stalo sie z moimi włosami, że są takie szorstkie i matowe? Jeśli ktoś zauważa, że z moimi włosami jest coś nie tak, to już jest źle. Oprócz zlego wyglądu wizualnego, mialam wrażenie, że produkt podsusza mi wlosy. Były niemile w dotyku. Dodam, że jak używałam go do emulgowania oleju, to po myciu nakładalam normalnie odżywkę. Jednak nawet ona nie była w stanie 'naprawić' tego, co ten balsam zrobil z moimi włosami. Niestety, zawiodłam się na tym produkcie. Tym bardziej, że jest on niby do włosow zniszczonych.. Abosultnie odradzam i nie polecam.

sobota, 8 sierpnia 2015

BeBeauty, Shine & Revive, Odżywka do włosów gładkość i blask.

4 komentarze:
Cześć wszystkim!
Upały stanowczo mi nie służą, dodatkowo jestem uczulona na słonce. Ciągle jest mi slabo, boli mnie glowa. Dlatego też siedzenie przy nagrzanym laptopie średnio mi się widzi. Jednak dziś jakoś się przełamuję i skrobię recenzję. :) Padło na odżywkę z biedronki, ktorą poleciła mi kiedyś jedna z internetowych koleżanek. BeBeauty, Shine & Revive, Odżywka do włosów gładkość i blask.



Opis producenta:

Skład:

Zapach: 
Chemiczny, nie wiem czemu kojarzy mi się z czymś kwaśnym.

Opakowanie:
Plastikowe, o szarym kolorze. Zamknięte na klips, ktory łatwo otworzyć, nawet z mokrymi rękoma.

Cena:
4,99zł.

Dostępność:
Biedronka.

Moja opinia: 
Odżywka jest dosyć wydajna. Nie potrzeba wiele, by pokryć nią włosy. Dodam, że ja odżywki stosuję od połowy długości, w dół. Konstystencja jest średnio gęsta, o bialo-perlowym zabarwieniu. Od razu po nalożeniu produktu czuć wygladzenie. Włosy po wcześniejszym umyciu twardą wodą stają się bardziej miekkie. Odżywkę trzymam na włosach ok. 3-5minut, następnie spłukuję. Dzięki niej wlosy szybciej i łatwiej się rozczesują i faktycznie są wygladzone. Dodania blasku niestety nie zauważyłam. Przy mocno zniszczonych włosach odżywka raczej byłaby zbyt słaba. Jednak jak dla mnie, produkt przyjemny i nie obciażający włosy, gdzie przy takich temperaturach, jest dla mnie ważne. Cena także jest atrakcyjna, bo za 5zl mamy 250ml produktu, który jest dosyć wydajny. Są jeszcze 2 wersje tej odżywki i myślę, że je też prędzej czy później przetestuję.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Marion, Oczyszczająco odbudowująca terapia do włosow i skory glowy. + Zdjęcia włosow.

6 komentarzy:
Będąc ostatnio w osiedlowej drogerii dostrzegłam saszetki firmy Marion. Było kilka wersji, na pewno jakaś z peelingiem. Ja chciałam standardowo szampon + odżywkę. Znalazłam Oczyzczająco odbudowującą terapię do włosow i skory glowy, szampon + maska. Dodatkowo, do zakupu skusil mnie olej avokado w skladzie.


Opis producenta:

Zapach: 
Nie wiem dlaczego liczylam na zapach świeży, cytrusowy. Jednak jest to zapach chemiczny i niezbyt przyjemny.

Opakowanie:
Dwie saszetki o pojemności 10ml i 13ml. Łatwe w użytkowaniu.

Cena:
2,99zł.

Dostępność:
Kupilam ten zestaw w osiedlowej drogerii. Nigdzie indziej go nie widziałam, ani w internecie, ani stacjonarnie.

Moja opinia:
Szampon - miał standardową konsystencję szamponu, o perlowym zabarwieniu. Starczyl mi na dwa użycia. Nie dostrzegam tutaj żadnej rewelacji, po za tym, szampon dla mnie ma myć, a ten to robi. Ładnie się pieni, wystarczy odrobinka, by umyć glowę. Ja zawsze myję wlosy 2x, tym razem też tak zrobiłam. Skóra głowy byla dobrze oczyszczona. warto podkreślić, że produkt zawiera SLES, ale ja takie szampony lubię najbardziej. Te łagodne nie potrafią domyć mi skory glowy.
Maska - użylam jej jak odżywki, po prostu po myciu nałożyłam od połowy dlugości włosow na ok. 3-5min. Starczyla mi ona na jeden raz. Już przy nakładaniu czulam, że wlosy się z nią polubią, bo od razu staly się bardziej miękkie. Dałam włosom wyschnać naturalnie, następnie je rozczesałam i nalożylam serum na koncowki? Efekt? Mega! włosy byly gładkie, przyjemne w dotyku, odpowiednio dociążone, zero puchu. Ciągle chciałam je dotykać. Szczerze mówiąc nie spodziewalam się, że taka zwykla saszetka, może dac taki fajny efekt. Żałuję, że nie ma większych opakowań tej maski, bo na pewno bym się skusila.

Efekty po użyciu produktu:

Co sądzicie?