środa, 23 grudnia 2015

Ulubieńcy kosmetyczni roku 2015.

Zbliża się koniec roku.. Czy tylko mi on zleciał tak szybko? :) Sylwestra 2014 pamiętam, jakby to było wczoraj.. Dziś nadszedł czas na kosmetyczne podsumowanie 2015 roku. Na wstępie powiem, że niestety, nie zostawiłam sobie wszystkich opakowań po  moich ulubieńcach, więc kilka zdjęć skradnę z neta i podam źródło. :) Dodam też,że podsumowanie włosowe, zdjęcie z początku i końca roku też się pojawi. Jednak, 29 grudnia idę do fryzjera, więc dopiero od tego momentu możecie oczekiwać notki. A teraz już przejdę do sedna dzisiejszego wpisu.



1. Kallos Blueberry.

Ta maska musiała się tu znaleźć i to na pierwszym miejscu! :) Najlepsza maska jaką miałam kiedykolwiek. Zawsze gdy chciałam, żeby moje włosy wyglądały dobrze, używałam właśnie jej. Idealnie dociążała, dodawała blasku, włosy były gładkie, miękkie, zawsze wyglądały świetnie. Nieważne jakiego szamponu, czy odżywki użyłam, nigdy ten produkt mnie nie zawiódł. Litrowe opakowanie starczyło mi na około 8 miesięcy używania, o ile dobrze pamiętam. Jednak muszę dodać, że nie każdy Kallos działa na mnie dobrze. Póki co, najgorzej sprawdziły się Latte i Banana. 
Żródło: allegro.pl

2. L’Oreal, krem Skin Perfection.
Właśnie dotarło do mnie, że w dzisiejszym wpisie będę się cały czas zachwycać :D Krem - cudo. Zawsze miałam problem z suchością twarzy po noszeniu podkładu (i nadal mam, bo zmieniłam krem na inny, niepotrzebnie..). Odkąd używałam tego kremu - nigdy tego problemu nie miałam. Nie dość, że od razu po nałożeniu produktu twarz wygladała na bardziej promienną, to jego działanie, ah. Krem nawilżał, dawał takie uczucie ulgi na buzi. Miał przyjemną konstystencję. Pojemniczek 50ml, starczył mi na 5 mieś używania, a nie żałowałam sobie go. Stosowałam go pod makijaż, szybko się wchłaniał, buzia byla gładsza. Nie wiem jak to określić, ale nie po każdym kremie skóra chwile po nałożeniu wygląda lepiej :D Po tym akurat właśnie tak było! Miałam jeszcze serum z tej serii i mimo, że dużo osób je zachwala - u mnie bez rewelacji. Jednak do kremu wrócę na pewno, uwielbiam go.
Źródło: ofeminin.pl

3. Max Factor, tusz do rzęs 2000 calorie. 
Ja na moje rzęsy nie narzekam. Może nie są jakoś mega długie, ale nie mam z nimi większych problemów. Ten tusz idealnie je podkreślał. Pogrubiał, ale nie dawał efektu "trzech rzęs". Wydłużał i podkręcał, miałam rzęsy prawie aż pod brwi. Nie zgęstniał zbyt szybko, jak niektóre tusze już po miesiącu stosowania. Miał idealnie czarny kolor. Oko było podkreślone, ale nie jakoś bardzo przesadnie. Cena też nie jest wygórowana. Polecam!
Żródło: honeypotcosmetics.com

4. Olejek z drzewa herbacianego.
Gdy zdecydowałam się na zakończenie kuracji dermatologicznej, szukałam produktu, który zajmie się moimi nie-przyjaciółmi. Olejek nakładałam punktowo, lub jak widziałam dużo takich malutkich krostek, dodawałam kilka kropelek do kremu. Bardzo szybko radził sobie z nieprzyjemnymi niespodziankami. Mógł lekko wysuszać, no ale dzięki temu, krostki szybciej znikały. To od tego olejku rozpoczęła się moja przygoda z innymi olejkami eterycznymi. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji mojej buzi. Aktualnie posiadam dwa - lawendowy i jałowcowy, ale po nowym roku szykuje się większe zamówienie olejków. :D

5. Biolaven, żel myjący.
Najdelikatniejszy żel z najlepszym składem, jaki kiedykolwiek miałam. Mycie nim buzi, to sama przyjemność. :) Do tego jeszcze cudowny zapach, który umila tą czynność. Dokładnie mył buzie, doczyszczał z wszelkich zanieczyszczeń, a przy tym nie przesuszał, nie było uczucia ściągnięcia. Był mega delikatny, nigdy nic mnie nie szczypało, nie piekło - nawet w oczy. Starczył mi na jakieś 4/5 miesięcy codziennego mycia. Lekko się pienił, był niezwykle przyjemny. Aż teraz jak o nim myślę, to załuję, że nie mam go przy sobie, bo poleciałabym do łazienki umyć buzię haha :D Polecam!

I tak przedstawia się moja ulubiona piątka. :) Do której na pewno wrócę i sięgnę po te produkty jeszcze nie raz! Zastanawiałam się, czy dodawać tu produkty, które odkryłam pod koniec roku, listopad/grudzień, ale odpuściłam. Jeśli będą się tak dobrze sprawdzać jak do tej pory, to może pojawią się w ulubieńcach 2016, kto wie. :D

Jeżeli pisałyście może o swoich ulubieńcach, zostawcie link do notki w komentarzu, chętnie poczytam. :)

12 komentarzy:

  1. żel myjący Biolaven mam w planach zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj poluje na to Blueberry a w moim Hebe ciagle nie ma:( bede poloeac dalej, moze kupie omega, multivitamin albo cherry

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po olejek z chęcią sięgnę bo je uwielbiam a tego jeszcze nie znam, a na maskę poluję niestety tak jak u koleżanki wyżej w moim Hebe jest ciągły jej brak :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwalę sobie płyn micelarny z Biolaven :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uwielbiam maski od Kallosa! Wesołych i pełnych uśmiechu Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten krem z Loreal jest na mojej zakupowej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę wypróbować tego Kallosa ;) jeszcze go nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak raczej nie tworzę spisów kosmetycznych (nie liczę tych o włosach!) to akurat ulubieńców 2015 roku będę musiała wymienić. Akurat tylko Kallos nam się pokrywa, chociaż u mnie raczej ogólnie jako maska, nie konkretny, bo testowałam tylko dwa. Ciekawi mnie jednak polecany przez Ciebie krem, bo właśnie z suchością po podkładzie ostatnio walczę (Revlon, ogólnie jestem zachwycona, jeden z ulubieńców), chociaż cerę mam raczej problematyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam bardzo problematyczną cerę, a krem jest dla mnie idealny :)

      Usuń
  9. mam maskę blueberry jest całkiem dobra ;) kremy loreal mnie zaskakują zawsze

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)
Spam usuwam.