poniedziałek, 19 października 2015

Nieświadomość - błędy, w pielęgnacji twarzy.

Cześć, witam ponownie na moim blogu! :)

Okropna dziś pogoda za oknem.. Pada deszcz od samego rana, jest ciemno, szaro i ponuro. Dlatego też, robienie zdjęć na bloga nie wchodzi w grę :(. A, że dzisiaj mam chwilkę czasu, by w końcu cos tu nabazgrać, będzie notka bez zdjęć, takie troche moje wygadanie się na pewien temat, po prostu, taka luźna notka, ot co. :) Jeśli więc jesteś osobą, którą czytanie długich wpisów nudzi, niestety nie znajdziesz dzisiaj nic dla siebie.

Chciałabym dzisiaj porozmawiać o pielęgnacji mojej trądzikowej twarzy, która niestety.. Hm, była bardzo nieodpowiednia, przez co teraz, moja cera wygląda, jak wygląda. Byłam po prostu młoda i nieświadoma tego co robię. Nawiążę też, do moich początkow z makijażem, bo to ma trochę z sobą wspólnego. Jeśli chcecie przeczytać trochę moich wypocin, to zapraszam do czytania. :)

Zacznę może od tego, że trądzik mi towarzyszy jakoś od 10 roku życia. Już w podstawówce borykałam się z wypryskami, więc praktycznie nie wiem, jak to jest mieć piękną i gładką cerę. Pamiętam też, że od razu gdy zaczęło się coś dziać, mama chodziła ze mną do dermatologa, trwało to jakiś czas, pół roku, może dłużej, jednak nie pomagało mi to w najmniejszym stopniu, więc mama uznała, że nie będzie męczyć młodej buzi jakimiś ciężkimi maściami. A trądzik dalej się rozwijał.. 

Gdy nadszedł okres gimnazjum, co prawda, za dużo z tego nie pamiętam, ale widzę po zdjęciach, ze trądzik wtedy miał najgorszy okres. Wiedziałam, że chodziłam do dermatologa kiedyś, ale nic to nie dało, więc muszę sobie z tym żyć. Nie zwracałam jeszcze wtedy zbytnio uwagi na to jak wyglądam, jak wygląda moja twarz, chyba byłam jeszcze dzieckiem. 

Zaczął się czas liceum... No i tu zaczyna się dopiero historia. Zaczęły się myśli "jak ja pokażę się z taką twarzą w nowej szkole?" Takim oto sposobem kilka dni przed rozpoczęciem liceum kupiłam sobie pierwszy podkład. Na tą chwilę nie wiem, czy odcień był dobrze dobrany, pewnie nie, ale nie o to w tym chodzi. Zaczęłam się malować - podkład i tusz. Był to jakiś tani podklad, więc rewelacji w kryciu nie było. Jednak, podkład to podkład, makijaż zaczęlam, a gdzie pielęgnacja? Tutaj zaczynają się jeszcze większe schody.. Bo oprocz tego, że nie bylo pielęgnacji, nie bylo też odpowiedniego demakijażu. Teraz, jak o tym myślę, to aż ciarki mnie przechodzą, że mając 16 lat, tak katowalam swoją cerę.. 

2 liceum to czas, gdzie doszedł eyeliner i to dopiero wtedy kupiłam swój pierwszy produkt do demakijażu.. Pamiętam, że było to jakieś mleczko, ktore swoją drogą, okropnie piekło mnie w oczy. Nawet nie pomyślałam,że może być coś nie tak z tym produktem. Kupiłam nawet chyba go 3x pod rząd, bo uważałam, że dobrze zmywa makijaż. No cóż. Powiedzmy, że demakijaż chociaż był, no ale nadal.. 2 lata malowania się bez żadnej pielęgnacji..? Eh.

Kolejny etap to.. Koniec 2 klasy/ początek 3ciej. To wtedy zdecydowalam się pójść znow do dermatologa. Jaka bylam szcześliwa, jak po 2 miesiącach kuracji, było widać różnicę. Każdy zaczął chwalić moją cerę. Dopiero wtedy coś mi zaczęło świtać, że jednak pielęgnacja mogę coś zdziałać. Jednak.. Stosowałam tylko maście/żele od dermatologa. Zero nawilżenia,rozumiecie to? Non stop wysuszanie skóry.. Jednak dopiero, gdy po pół roku, moja skóra z hardkorowo tłustej, zaczynała stawac się sucha,wtedy pomyślałam o nawilżeniu.

A raczej "nawilżeniu", bo oczywiście kupiłam produkt niby nawilżający, który zawierał parafinę. I nie dość, że nie nawilżałam swojej buzi, to jeszcze ją dodatkowo zapychałam. No cudownie, idealnie. Jednak no, wszystko to wynikalo po prostu z niewiedzy, nie wiedziałam, że makijaż niszczy cere, że nawilżenie jest obowiązkowe, że nie można twarzy tylko wysuszać, że jakiś kosmetyk może mi zaszkodzić.. 

Zaczęłam zaglębiać się nie tylko w tematyke włosową, ale i w pielęgnację twarzy. Oczywiście, odstawiłam krem z parafiną i kupiłam jakiś inny krem nawilżający. Zaczęłam obserwować swoją skórę, zaczęłam sluchać tego co do mnie mówi, co jej pasuje i co nie. I wszystko byłoby dobrze.. Gdyby nie to, że pani dermatolog przepisała mi kolejną maść i powiedziała, że to już ostatnia jaką może mi przepisać, nie ma więcej rad na moją cerę i jeśli nie zdecyduje się na tabletki antykoncepcyjne, by brać Izotretynoinę, to ona nic już nie poradzi. Takim oto sposobem, zrezygnowalam z dermatologa, nie będę zdecyduję się na taką silną kurację nigdy. Po za tym - nie będę brać tabletek antykoncepcyjnych w innym celu, niż w tym,do którego są stworzone.

Dopiero całkiem niedawno.. Zorientowałam się,jak bardzo moja skóra jest zniszczona. Tak, zniszczona. Mówię to, mając dopiero 19 lat, ale jednak. To, jak traktowałam swoją skorę, nie sprzyjało jej ani trochę. Śmialo mogę powiedziec,że mam skórę nie jak 19latka, a jak 25latka. Jak widzę dziewczynę na yt, która ma 30 lat i ma mniej zniszczoną cerę, to mam ochotę cofnąć czas. Niestety, nic już poradzić nie moge, mogę tylko dbać. I mimo, że mam 19 lat zaczynam myśleć o kremach przeciwzmarszczkowych, szczególnie pod oczy.. Jednak boję się, że może to pogorszyć moją cerę, że znowu zrobię coś z niewiedzy i znowu za jakiś czas będą tego negatywne efekty. Ale co mogę zrobić, jeśli mam zmarszczki? Stosować zwykłe lekkie kremy? Przecież widzę, że to nie pomaga. Pielęgnacja twarzy jest niesamowicie ciężką sprawą, a trądzikowa.. To już całkiem. 

Taka moja mała historia i może trochę przestroga dla Was, żeby bardziej sluchać tego,co mowi Wasza cera. Zdaję sobie sprawę z tego, że być może tą notką jestem skazana na hejt, bo przecież "każdy wie, że demakijaż jest najważniejszy". Ja tego nie wiedziałam, nikt mi tego nie powiedział, jeszcze wtedy nie czytałam blogow kosmetycznych, więc stalo się, jak się stało.

Jeśli macie dla mnie jakieś rady, chetnie posłucham. :) Tymczasem konczę wpis i życze Wam miłego dnia :)
*dodalam pierwsze duże literki, żeby może wszystko sie aż tak nie zlewało :)

4 komentarze:

  1. Trafiłaś w samo sedno. Mnie na szczęście trądzik "sam" minął, czasem coś tam się pojawi, ale o demakijażu tak naprawdę dowiedziałam się...na studiach. A w liceum oczy malowałam baaaardzo ciężko. Tylko mama goniła mnie do łazienki "czy chcesz mieć znowu zapalenie spojówek?!" ale, co tam. Mam 26 i w swoje urodziny zauważyłam początek kurzych łapek. Słabo...
    Ale z tym też da się żyć, wmawiam sobie, że to od śmiechu, a kurze łapki mogą być tak samo seksowne jak siwe włosy :)

    Buziaki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh, ja z trądzikiem borykam się prawie 10 lat :< Mi nawet rodzina nic nie mówiła o demakijażu, znajomi tak samo, więc po prostu nie wiedziałam. Ja mam 19 lat i widze niemałe zmarszczki :|

      Buziaki :*

      Usuń
  2. A ja poszłam na łatwiznę i wzięłam tabletki antykoncepcyjne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)
Spam usuwam.